W góry z niemowlakiem? Czy to nie brzmi zbyt abstrakcyjnie? Dzisiaj postaramy się odpowiedzieć Wam na pytanie, jak najlepiej przygotować się do górskiej wycieczki, gdy wybieramy się na nią z niemowlakiem. Na samym początku musicie sobie zdać sprawę, że do takiej wycieczki musicie się przygotować przede wszystkim Wy! I to zarówno fizycznie, psychicznie, jak i organizacyjnie.
Z wózkiem, czy z chustą?
Każdy z tych sposobów transportowania dziecka ma swoje plusy i minusy. Wybierając wózek mamy ten komfort, że nie musimy nosić kilku kilogramowego ciężaru na ramionach. Co więcej, wózek stanowi świetną ochronę przed wiatrem, deszczem, czy Słońcem (zwłaszcza jeśli użyjecie dodatkowo parasolki). W wózku możecie także bezproblemowo przebrać swoją pociechę. To ogromna zaleta, zwłaszcza na szlakach, gdzie nie ma po drodze schroniska. Wózek to jednak również wady. Mamy ogromne ograniczenie przy doborze szlaków, bo musimy wybierać tylko trasy o w miarę równej nawierzchni i niezbyt dużym nachyleniu. Po drugie wózek, w którym zabierzemy nasze dziecko w góry powinien posiadać duże, pompowane koła. Dobrze gdyby było również wyposażone w amortyzatory. To wszystko dla komfortu naszego dziecka.
Decydując się na chustę, mamy ogromny komfort w wybieraniu celów wycieczki. Nie straszne będą nam wąskie ścieżki usłane kamieniami, stromo wspinające się do góry. Jednak, nasz słodki ciężar nosimy na naszych ramionach i po paru kilometrach jest on odczuwalny. Chustowanie należy się także nauczyć z doradcą. Nikt tak nie wytłumaczy tajników tej sztuki jak specjalista. Pamiętajcie, że to bardzo istotny aspekt, od którego zależy komfort Wasz i Waszego dziecka. Link do naszego doradcy chustonoszenia >>KLIK<<
Niezależnie od tego, który sposób wybierzecie przetestujcie go na spacerze w pobliżu swojego miejsca zamieszkania. Pozwoli Wam to na wyeliminowanie powstałych mankamentów w spokoju i bez stresu.
Pakowanie niemowlaka w góry, czyli co zabrać ze sobą?
Odpowiedź na to pytanie to tak naprawdę opis tego, co my zabieramy ze sobą dla Tosi, gdy wyruszamy na górski szlak. Początkowo, braliśmy cały jej plecak, ale po kilku wypadach znacznie ograniczyliśmy ilość niezbędnych rzeczy i mieścimy je w worku, który ląduje w plecaku któregoś z nas. Co uważamy, że jest niezbędne?
- pieluchy;
- wilgotne chusteczki;
- pieluszkę bambusową lub inną (gdy wiążemy dziecko w chuście warto pomiędzy nas a malucha rozłożyć pieluchę, która wchłonie nasz pot) ;
- coś, na czym można przebrać dziecko (świetnie sprawdza się chusta wiązana, ale czasem nosimy również ze sobą lekki koc piknikowy, który przypięty do plecaka nie stanowi żadnego obciążenia);
- dwa komplety ubrań dla Tosi (dwa pajace, albo dwie bluzki i spodnie);
- krem z filtrem i malutki pojemnik z lanoliną jako maść ochronną;
No i to właściwie tyle niezbędnych rzeczy, które musimy zabrać ze sobą, by dopełnić szczęścia Tosi.
Co zrobić, żeby dziecko nie zmarzło?
Góry kojarzą nam się z wiatrem, zimnem i nieprzyjemną aurą. Dlatego, często popełniamy błąd i ubieramy nasze dziecko w wiele grubych warstw, co powoduje, że się ono przegrzewa. Jak udało nam się rozwiązać ten problem? Tosię ubieramy w wełniane ciuszki, które zarówno bardzo ją ogrzewają, a z drugiej strony zapewniają przewiew i dzięki temu nie doprowadzamy do jej przegrzania. Wełna jest cienka, więc nawet przy kilku warstwach dziecko ma swobodę ruchów i nie wygląda jak nabity pączek.
Bodziaki, bluzki, bluzy, spodnie, kombinezon, a nawet kominiarka- wszystkie te elementy garderoby Tosi mają owcze pochodzenie. Takie ubranka mogą wydawać się kosztowne, ale spokojnie… jest wiele grup bazarkowych na Fb, gdzie można upolować ubranka wełniane z drugiej ręki. Wszystkie łowy Tośki mają właśnie takie pochodzenie. Ostrzegam grupy bardzo wciągają, a wełniaczki rozchodzą się jak świeże bułeczki :D.
Nosząc Tosię w chuście, w zimny bądź wietrzny dzień nie zapominamy także o tym, by dodatkowo ją owinąć. My, w tym celu używamy bluzy, albo starego windstoppera Natali. Może to być również softsheel, albo specjalny otulacz na chustę. Każdy sposób dobry, by zapewnić komfort termiczny swojemu dziecku:)
Gdzie w góry z dzieckiem? Sprawdź nasze propozycje?
Ile czasu należy zarezerwować na zebranie się w góry?
Akurat odpowiedź na to pytanie zależy w dużej mierze od samych rodziców i ich zorganizowania. My, pakujemy plecaki dzień wcześniej, by nie tracić na tę czynność czasu rano. Po obudzeniu się i szybkim ogarnięciu siebie, Natalia karmi Tosię (to jest zazwyczaj jej ostatnie nocne karmienie), ubieramy ją i jesteśmy gotowi do wyjścia. W ten sposób, mamy pewność, że Tosia po tym jak zamkną się drzwi samochodu odda się w błogi sen. Nam, cały ten poranny rytuał zajmuje 30-40 minut i właściwie zależy tylko od czasu, który Tosia potrzebuje na uzupełnienie kalorii.
Jak wybrać odpowiedni szlak?
Jesteśmy spakowani, wyjeżdżamy z domu, a tak właściwie to jeszcze nie powiedzieliśmy Wam, w jaki sposób decydujemy się właśnie na tą, a nie inną trasę. Planując wycieczkę bierzemy pod uwagę kilka aspektów:
- Jeśli to tylko możliwe, aby mniej więcej w połowie trasy mieściło się schronisko (bądź inne miejsce, w którym będziemy mogli spokojnie przebrać i nakarmić Tosię, np. restauracja);
- Planujemy wycieczkę tak, aby trasa w jedną stronę zajęła nam nie więcej niż 2 godziny (po tym czasie mniej więcej planujemy karmienie Tosi);
- szukamy w Internecie informacji o tym jak wygląda szlak (czy jest szeroka ścieżka, jakie jest podłoże, itp.)-> pozwala nam to zadecydować czy bierzemy wózek, czy korzystamy z dobrodziejstw chusty;
Jeśli jesteście zestresowani faktem, że musicie wybrać szlak na wycieczkę z Waszą pociechą, idźcie w te miejsca, które znacie, tak aby nic Was nie zaskoczyło. Dopiero, jak będziecie obyci z faktem, że wędrujecie z dzieckiem to wtedy zaczniecie odkrywać coraz to nowe górskie zakątki.
Karmienie i przebieranie na szlaku, jak sobie z tym radzimy?
Jeśli chodzi o karmienie i przebieranie Tosi to staramy, tak jak już wcześniej wspomnieliśmy tak zaplanować trasę, by mniej więcej po 2 godzinach wędrówki znaleźć się pod dachem. Dodatkowo zawsze mamy ze sobą coś, na czym gdzieś Tosię możemy położyć lub owinąć w trakcie karmienie (chusta, koc). W przebieraniu dziecka pomocne są także…. kolana taty;) Niestety ta opcja jest zarezerwowana do czasu, aż Dzidziutek nie wyrośnie za bardzo;)
Toskę karmimy i przebieramy także w aucie- przed i po wycieczce. Co zrobić, jeśli dziecko chce jeść na szlaku, a nie ma warunków by nakarmić je piersią? Oczywiście z pomocą przychodzi butelka, którą jednak musimy jakoś podgrzać. Jak tego dokonać na górskim szlaku? Na rynku są dostępne podgrzewacze do butelek, czerpiące energię z powerbanków. To jedyne sensowne rozwiązanie tego problemu, jakie do tej pory znaleźliśmy. Damy znać czy takie rozwiązanie się sprawdzi.
Górska wycieczka z niemowlakiem to nie lada wyzwanie! Pamiętajcie tylko, że odpowiednie przygotowanie i pozytywne nastawienie to klucz do sukcesu! Pojawienie się dziecka, nie musi oznaczać rezygnowania ze swojej pasji do zdobywania górskich szczytów, a może być początkiem nowej przygody, w której na szlaki ruszycie ze swoim małym szczęściem:)
Przeczytaj również o naszym pierwszym wyjściu z Tośką >>>KLIK<<<
Jeśli znalazłeś na naszym blogu poszukiwane przez Ciebie informacje, kolejną inspirację na wycieczkę, czy odpowiedź na nurtujące Ciebie pytanie, to będziemy niezwykle wdzięczni, gdy wrzucisz nam napiwek do naszej blogowej świnki skarbonki (kliknij w poniższy obrazek). Dziękujemy!!!