Wzgórza Lewińskie to niewielkie pasmo górskie leżące między Górami Stołowymi a Górami Orlickimi w Sudetach Środkowych. Jego najwyższym szczytem jest Grodziec, który wznosi się na wysokość 803 m n.p.m. Obszar ten nie jest popularny turystycznie, więc wędrówkę poprowadzonymi tutaj szlakami polecamy osobom chcącym uciec od miejskiego zgiełku i rozkoszować się ciszą i głosami przyrody. My, wycieczkę po Wzgórzach Lewińskich rozpoczniemy w Lewinie Kłodzkim- wsi znajdującej się pomiędzy Dusznikami- Zdrój a Kudową- Zdrój.
Lewin Kłodzki- gdzie zaparkować?
Wzgórza Lewińskie rozpoczniemy przemierzać w Lewinie Kłodzkim. Samochód pozostawiamy na parkingu zlokalizowanym tuż obok kościoła pw. św. Michała Archanioła. Znajduje się tutaj zaledwie kilka miejsc parkingowych, ale wydaje się, że jest to liczba wystarczająca. My zameldowaliśmy się tutaj w dzień wolny od pracy, a na parkingu byliśmy sami. Tuż obok kościoła przebiega szlak o kolorze niebieskim, który będzie nam dzisiaj dość długo towarzyszył.
Wzgórza Lewińskie- na Grodziec
Spod kościoła św. Michała Archanioła podążamy niebieskim szlakiem w stronę rynku w Lewinie Kłodzkim. Wieś ta od XIV wieku, aż do 1945 roku była miastem, dlatego nie może dziwić nas typowa, urbanistyczna zabudowa. Na rynku warto zatrzymać się przy kolumnie maryjnej i figurze św. Jana Nepomucena, które pochodzą z przełomu XVII i XVIII wieku. Z rynku podążamy ulicą Chopina, gdzie naszą uwagę przykuwa stara, opuszczona willa. Aż serce boli, gdy patrzymy na tak piękny zabytek, który znajduje się w tak opłakanym stanie. Ulicą Chopina docieramy do drogi krajowej nr 8, na której drugą stronę musimy ostrożnie przejść.
Wchodzimy do zupełnie innego świata. Idziemy polną drogą do rozwidlenia szlaków- niebieskiego i zielonego. Obydwa dochodzą na Przełęcz w Grodźcu. My, jednak wybieramy ten pierwszy, ponieważ słyszeliśmy, że jest bardziej widokowy. Już na początku czeka nas typowo wiejski, sielankowy krajobraz. Wędrujemy ścieżką wzdłuż pastwiska, która po 10 minutach wyprowadza nas na Przełęcz Lewińską (525 m n.p.m.). Tutaj żegnamy się z kolorem niebieskim i wraz z czerwonymi szlakowskazami kierujemy się ku Przełęczy w Grodźcu. Szlak, którym teraz podążamy, jest fragmentem Głównego Szlaku Sudeckiego łączącego Prudnik ze Świeradowem- Zdrój.
Wkraczamy w niezwykle malowniczy teren. Idziemy praktycznie cały czas otwartą przestrzenią, co daje nam możliwość podziwiania pięknych widoków. Panorama obejmuje Góry Orlickie, część Gór Stołowych, a nawet zarys Karkonoszy. Jest przepięknie. Ścieżka stopniowo wznosi się ku górze. Po prawej stronie mijamy zabudowania wsi Leśna i po chwili docieramy na Przełęcz w Grodźcu. Tutaj, także dołącza do nas szlak o kolorze zielonym, który mogliśmy wybrać w Lewinie Kłodzkim i który podąża dalej do Kulina Kłodzkiego. My, jednak zostajemy wierni czerwonemu kolorowi i wraz z nim wędrujemy na najwyższy szczyt Wzgórz Lewińskich- Grodziec.
Czytaj także: Kudowa-Zdrój- co warto zobaczyć?
Szlak na tym odcinku coraz częściej zagląda w leśne czeluści. Dodatkowo z nieba zaczyna coraz mocniej padać. Pora więc założyć na nosidło pokrowiec przeciwdeszczowy. My też wrzucamy na siebie kurtki. 20- minutowa wędrówka w deszczu wcale nie spowodowała, że straciliśmy przyjemność z tej wycieczki. Deszczyk majowy okazał się bardzo przyjemny, a budzące się do życia rośliny przecież go tak bardzo potrzebują. Na Grodźcu meldujemy się po ok. 1 godzinie od wymarszu z Lewina Kłodzkiego.
Na szczycie znajduje się maszt telekomunikacyjny, a także słupek z nazwą góry i jego wysokością, przy którym obowiązkowo musimy zrobić sobie foto. Góra ta jest zalesiona, jednak w kierunku północno- wschodnim można dojrzeć widoki obejmujące Góry Stołowe. Na Grodźcu spotykamy także pierwszych tego dnia turystów!
Czytaj także: Duszniki-Zdrój- 10 atrakcji, które warto zobaczyć
Wzgórza Lewińskie- kierunek Zamek Homole
Z Grodźca czeka nas zejście leśną ścieżką. Widoków tutaj nie uświadczymy, ale za to jest dość stromo, więc przynajmniej nic nas nie rozprasza i spokojnie patrzymy pod nogi. Po drodze mijamy także pozostałości po jakiś starych zabudowaniach. Niestety nie znaleźliśmy żadnych informacji, co tutaj mogło się znajdować, ale obstawiamy, że mogły to być stare domy, z których po ich opuszczeniu zostały same fundamenty.
Z lasu wychodzimy na rozległą polanę, z której po prawej stronie możemy dojrzeć kolejny nasz dzisiejszy cel- ruiny Zamku Homole znajdujące się na szczycie góry Gomoła (733 m n.p.m.). Z lewej strony natomiast rozpościera się widok na Góry Stołowe. Na polanie znajduje się nawet ławeczka, na której można usiąść i rozkoszować się tak wspaniałymi widokami. Nam w tym niestety przeszkadza dość mocno zacinający deszcz, przez który decydujemy odpuścić zaplanowane wylegiwanie się na łące i kierować swoje kroki dalej w stronę ruin zamku.
Docieramy nad Bukowy Stawek, nad którego wodami poprowadzono drewnianą kładkę, co umożliwia zdobycie szczytu Gomoła suchą stopą. Wędrując nią, warto przyjrzeć się rosnącemu tutaj pełnikowi europejskiemu, który nazywany jest różą kłodzką i uznawany jest za symbol tego obszaru. My, trafiliśmy idealnie, gdyż właśnie w maju pełnik kwitnie i można go podziwiać w pełnej okazałości. Co ważne, roślina ta jest pod ścisłą ochroną!
Po przejściu drewnianej kładki czekają na nas schody, które wyprowadzają nas na sam szczyt Gomoła. Na wierzchołku znajdują się pozostałości po XIV-wiecznym Zamku Homole. Wybudowany on został w celu ochrony ważnej drogi łączącej Śląsk z Czechami, która przebiegała przez pobliską Przełęcz Polskie Wrota. W XV wieku był on siedzibą husytów, a już w XVI wieku rozpoczął się jego powolny upadek. Od tego momentu zamek zaczął zamieniać się w ruinę.
Dzisiaj możemy dojrzeć głównie pozostałości po jego wieży. Dookoła niej wykonano drewnianą kładkę. Na szczycie znajdują się także ławeczki i stolik oraz miejsce do rozpalenia ogniska. Idealnie, by zrobić piknik (albo ewentualnie mały trening- nasza Tosia zaczęła biegać po kładce wokół wieży i wyraźnie się jej to bardzo spodobało, bo w ten sposób wykręciła kilkadziesiąt okrążeń:D). Na zamku spędziliśmy dobrą godzinę. Napełniliśmy brzuszki, odpoczęliśmy i ruszyliśmy w stronę Lewina Kłodzkiego.
Wracamy na niebieski szlak
Ze szczytu Gomoła Tosia postanowiła zejść o własnych siłach. Najpierw ostrożnie po schodach, a potem po drewnianej kładce docieramy do gruntowej drogi, którą przyszliśmy. Nie wracamy jednak na Grodziec, tylko kierujemy się w przeciwną stronę, w kierunku maleńkiej wsi- Zielone Ludowe. Nie jest to długi odcinek, ale gdy prawie 2-latka wędruje o własnych siłach, to na jego pokonanie trzeba przeznaczyć sporo czasu. Jednocześnie znów meldujemy się na szlaku o kolorze niebieskim, który będzie nam towarzyszył aż do Lewina Kłodzkiego.
Gdy Tosia potuptała o własnych siłach i zmęczyła się na tyle, by wejść do nosidła, powędrowaliśmy ku Przełęczy Polskie Wrota (660 m n.p.m.), o której już wspominaliśmy. Przebiega przez nią droga krajowa nr 8. My, musimy przejść na jej drugą stronę. Na szczęście znajduje się tutaj przejście dla pieszych, co znacznie ułatwia sytuację.
Przechodzimy obok zabudowań kopalni, a następnie wkraczamy na rozległą łąkę, skąd świetnie widoczna jest Orlica oraz Pańska Góra. Po chwili rozkoszowania się nad takim widokiem wkraczamy w leśny dukt, który nam będzie towarzyszył już prawie do samego Lewina Kłodzkiego. Wędrówkę umila nam śpiew ptaków, szum drzew i…. bzyczenie os, które wzięły się za produkcję miodu:) W ten oto sposób docieramy do Lewina Kłodzkiego. Możemy jeszcze spoglądać na panoramę tej miejscowości z dobrze widocznym kościołem św. Michała Archanioła, pod którym zostawiliśmy samochód, a także potężnym wiaduktem kolejowym (ma 120 metrów długości i podążają nim pociągi jadące linią łączącą Kudowę-Zdrój z Kłodzkiem).
Po 4 godzinach na szlaku i 14 kilometrach w nogach kończymy wycieczkę po Wzgórzach Lewińskich. To pasmo górskie zaskoczyło nas bardzo pozytywnie. Piękne widoki, sielskie klimaty, a do tego praktycznie pozbawione turystów szlaki to znak rozpoznawczy tego terenu. Polecamy!
Jeśli znalazłeś na naszym blogu poszukiwane przez Ciebie informacje, kolejną inspirację na wycieczkę, czy odpowiedź na nurtujące Ciebie pytanie, to będziemy niezwykle wdzięczni, gdy wrzucisz nam napiwek do naszej blogowej świnki skarbonki (kliknij w poniższy obrazek). Dziękujemy!!!