Prudnicki Maraton pieszy, pod taką nazwą po raz 25. odbyła się impreza turystyczna, której celem jest propagowanie turystyki górskiej. Do wyboru są 4 trasy o różnorodnej długości od 10 do królewskiego dystansu 50 km. My wybraliśmy trasę, której długość miała 27 km.
Link do śladu trasy GPS:
https://www.traseo.pl/trasa/pmp-2018-trasa-czeska
Zabawę czas zacząć!
Start w parku prudnickim. Koło pięknej, zabytkowej altany z XIX w. odbieramy karty kontrolne, mapy i ruszamy na trasę. Jej początek przebiega przez miejski park, byłe koszary wojskowe oraz osiedle domków jednorodzinnych. Po 2 km wychodzimy na pola prowadzące do Łąki Prudnickiej, skąd możemy oglądać rozległą panoramę na Góry Opawskie ze Srebrną i Biskupią Kopą w roli głównej. Przechodzimy przez wieś do położonej nad Złotym Potokiem Ruchomej Szopki, gdzie znajduje się I punkt kontrolny. Warto to miejsce odwiedzić w okresie świąt Bożego Narodzenia, gdy szopka jest czynna i można dokładnie obejrzeć dzieło Jana Trybuły.
Ciekawe spotkanie na szlaku
Dalej nasze kroki wiodą ku Trupinie. Wychodzimy z wioski, przechodzimy obok starego dębu, a następnie rozpoczynamy podejście na to niewielkie wzniesienie. Ze szczytu rozpościera się panorama na Prudnik. Jest tutaj ławka, więc można sobie na chwilę usiąść i odpocząć. My idziemy dalej w kierunku Wieszczyny. Po drodze otwierają się widoki na Kopy, a także sv. Rocha i Długotę. Tutaj na polnej ścieżce spotykamy potężną larwę….
W kierunku kolejnego punktu kontrolnego
W Wieszczynie, II punkt kontrolny przy tutejszym Schronisku Młodzieżowym. Obok schroniska stoi również wieża widokowa, postawiona trochę w niefortunnym miejscu, gdyż z jednej strony możemy oglądać jedynie las, a panorama nam się otwiera jedynie na masyw Biskupiej i Srebrnej Kopy. Ze schroniska wzdłuż granicy, bardzo zarośniętą ścieżką dostajemy się na asfaltową drogę która poprowadzi nas na sv. Rocha. Trochę żałujemy, że nie poszliśmy dookoła asfaltem, ale chociaż mieliśmy okazję podziwiać wspaniałe widoki na okoliczne łąki, a dodatkowo zapozowała nam piękna sarna. Przy zejściu do Jindrichova robimy sobie przerwę na śniadanie w drewnianej wiacie i spoglądamy na przetrzebiony przez kornika szczyt Solnej Hory. Jeszcze niedawno zalesione góry, zostały poddane całkowitej wycince.
WYBIERAJĄC SIĘ NA WYCIECZKI W GÓRY NIE ZAPOMNIJ O DODATKOWYM UBEZPIECZENIU, KTÓREGO KOSZT NA JEDEN DZIEŃ TO ZALEDWIE 2- 3 ZŁ! UBEZPIECZENIE TURYSTYCZNE MOŻESZ ZNALEŹĆ TUTAJ
Niezłe z nas gapy
Kolejny etap rajdu to 3- kilometrowy marsz przez Jindrichov. Docieramy do zamku w tej miejscowości, gdzie umiejscowiony jest 3 punkt kontrolny. Dalsza ścieżka znów wyłożona jest asfaltem i prowadzi do samej granicy z Polską. Tutaj mieliśmy odbić na żółty szlak, ale przez nasze gapiostwo przeszliśmy dalej pod Dębowiec, skąd niebieskim szlakiem przez Las Prudnicki docieramy do punktu nr IV na Rozdrożu pod Trzebinią. Stąd zostało nam już tylko 4 km do mety w Prudniku. Po drodze przechodzimy obok klasztoru Franciszkanów, w którym więziony był kard. Stefan Wyszyński a także przez szczyt Koziej Góry, na którym zlokalizowana jest wieża widokowa. Po prawie 6 godzinach marszu meldujemy się na łowisku w Prudniku, gdzie otrzymujemy certyfikat oraz kiełbaskę z grilla i napoje:) Może za rok udamy się na dłuższą trasę…:)
Jeśli znalazłeś na naszym blogu poszukiwane przez Ciebie informacje, kolejną inspirację na wycieczkę, czy odpowiedź na nurtujące Ciebie pytanie, to będziemy niezwykle wdzięczni, gdy wrzucisz nam napiwek do naszej blogowej świnki skarbonki (kliknij w poniższy obrazek). Dziękujemy!!!