Tarnica (1364 m n.p.m.) to najwyższy w polskiej części Bieszczad szczyt tego pasma. W całych Bieszczadach wyższy o 44 metry jest, leżący na Ukrainie Pikuj (1408 m n.p.m.). Na szczycie Tarnicy znajduje się 8,5- metrowy krzyż, który został wzniesiony w 2000 roku na pamiątkę wizyty w tym miejscu Karola Wojtyły w 1953 roku.
A skąd w ogóle wzięła się nazwa Tarnica? Tarnica po rumuńsku oznacza siodło, a tak właśnie Tarnica wraz z Szerokim Wierchem wyglądają, gdy spogląda się na nie z Wołosatego. Ze szczytu Tarnicy rozpościera się przepiękna 360- stopniowa panorama obejmująca swym zasięgiem, m.in. Bukowe Berdo, Krzemień, Halicz, Rozsypaniec, ukraińską część Bieszczad z Pikujem, a także Połoninę Caryńską i pasmo graniczne z Małą i Wielką Rawką.
Najpopularniejsze szlaki prowadzące na Tarnicę rozpoczynają się w Wołosatem, a także w Ustrzykach Górnych. My, chcemy Wam zaproponować trasę prowadzącą z tej pierwszej miejscowości. Jednak nie ograniczymy się tylko i wyłącznie do zdobycia Tarnicy, ale i wejdziemy na Halicz (1333 m n.p.m.), a także na Rozsypaniec (1280 m n.p.m.). Naszym zdaniem to najpiękniejsza trasa w polskiej części Bieszczad, więc mimo sporego dystansu, jaki mamy do pokonania (ok. 21 km), to zdecydowanie warto się na nią wybrać.
Wołosate- to tutaj rozpoczniemy wycieczkę na Tarnicę
Wycieczkę na Tarnicę rozpoczynamy w Wołosatem. To najdalej wysunięta na południe zamieszkana miejscowość w Polsce. Obecnie znajduje się tutaj zaledwie kilka domów mieszkalnych, budynek Bieszczadzkiego Parku Narodowego, a także zagroda konia huculskiego. Jeszcze na początku lat 40. XX wieku wieś tą zamieszkiwało ok. 1000 mieszkańców. Zostali oni jednak wysiedleni po 1945 roku, a ich domostwa doszczętnie spalono.
Samochód parkujemy na dużym parkingu Bieszczadzkiego Parku Narodowego. Co ważne, o tym, czy znajdują się tutaj wolne miejsca parkingowe, informuje nas tablica zamontowana w Ustrzykach Górnych. Jeśli wskazuje ona na pełny parking w Wołosatem, to nie ma sensu się tutaj pchać na siłę, a samochód lepiej wówczas pozostawić w Ustrzykach Górnych i stamtąd ruszyć na szlak albo dojechać stamtąd busem do Wołosatem.
My nie mieliśmy żadnych problemów z zaparkowaniem samochodu (chociaż jak wracaliśmy, to parking był wypełniony do ostatniego miejsca), a w Wołosatem zameldowaliśmy się tuż przed 7 rano.
Tarnica z Wołosatem
Z parkingu w Wołosatem udajemy się asfaltową drogą wśród zabudowań wsi w kierunku południowym. Po lewej stronie mijamy stary cmentarz, a także miejsce, w którym kiedyś stała cerkiew. Docieramy do kasy biletowej Bieszczadzkiego Parku Narodowego. Po uiszczeniu opłaty wkraczamy na szlak o kolorze niebieskim, który będzie nam na początku towarzyszył. Okolicę spowija gęsta mgła, więc na samym początku marszu nie dostrzegamy pierwszego celu naszej wędrówki, czyli Tarnicy, która przy dobrej pogodzie jest z Wołosatego świetnie widoczna. Idziemy przez rozległe łąki, a unosząca się nad nimi mgła dodaje temu marszowi wyjątkowego uroku.
Wkraczamy na leśny dukt. Wokół nas rośnie piękny buczynowy las. Idzie się wygodną ścieżką, która stopniowo wyprowadza nas do góry. Po ok. 30 minutach wędrówki docieramy do miejsca, w którym do pokonania mamy szereg drewnianych schodów. Powstały one w celu zapobiegania rozdeptywania ściółki przez turystów, których na Tarnicę zmierzają czasem spore tłumy. W tym miejscu Tosia domaga się wyjścia z nosidła i o własnych siłach rusza w kierunku szczytu Tarnicy.
Czytaj także: Torfowisko Tarnawa
Pokonujemy kolejne partie schodów, pomiędzy którymi czeka na nas przyjemna leśna ścieżka. Docieramy do wiaty turystycznej, gdzie można usiąść i odpocząć przed dalszą podróżą albo skryć się w przypadku załamania pogody. Nasza Tosia zarządziła w tym miejscu przerwę śniadaniową, więc nawet nie przyszło nam do głowy, by sprzeciwić się jej decyzji.
Po przerwie spędzonej w wiacie ruszamy w dalszą drogę ku wierzchołkowi Tarnicy. Teraz szlak robi się dość stromy, a pod naszymi nogami zaczyna pojawiać się sporo kamieni. Tosia dezerteruje i znów melduje się w nosidle. Tak jest dla nas bezpieczniej, a dla niej wygodniej. Po pokonaniu tego trudniejszego odcinka meldujemy się na połoninach. Otwiera nam się widok na Tarnicę, która zdaje się być już na wyciągnięcie ręki, a także na Szeroki Wierch oraz Małą i Wielką Rawkę. Jest przepięknie!
Do szczytu Tarnicy pozostało nam zaledwie ok. 30 minut marszu. Najpierw docieramy na Przełęcz pod Tarnicą (1285 m n.p.m.), na której to zmieniamy kolor szlaku na żółty i po 15 minutach meldujemy się na najwyższym po polskiej stronie szczycie Bieszczad. Rozpościera się z niego jedna z piękniejszych bieszczadzkich panoram. Widoczny jest pobliski Szeroki Wierch, za którym wyłania się Połonina Caryńska. Dalej widoczne jest Bukowe Berdo i drugi co do wysokości szczyt polskich Bieszczad- Krzemień.
Kolejno możemy spoglądać na dalszą trasę naszej wycieczki, która będzie przebiegać, m.in. przez Halicz oraz Rozsypaniec. Widoczne są także ukraińskie szczyty z Pikujem (1408 m n.p.m.), oraz pasmo graniczne z Krzemieńcem oraz Małą i Wielką Rawką. Na Tarnicy jest jednak bardzo tłoczno, co skutecznie może odstraszyć od dłuższego podziwiania tej panoramy. Na szczęście na dalszym odcinku trasy zrobi się już nieco spokojniej.
Tarnica- Halicz. Jeden z piękniejszych szlaków w Bieszczadach
Z Tarnicy schodzimy po własnych śladach na Przełęcz pod Tarnicą. Z niej, jednak nie wracamy do Wołosatego, tylko wraz z czerwonym szlakiem udajemy się w przeciwnym kierunku, na Przełęcz Goprowską (1160 m n.p.m.). Schodzimy po drewnianych schodach, które zabezpieczają zbocze przed degradacją ze strony turystów. W pobliżu przełęczy znajduje się wiata turystyczna, a także źródełko, skąd można nabrać wody przed dalszą wycieczką. A skąd nazwa Przełęcz Goprowska? Kiedyś działała tu letnia stacja GOPR-u.
Zobacz także: Bieszczady- 30 miejsc, które warto zoabczyć
Na przełęczy, niebieski szlak podąża na wprost, w kierunku Bukowego Berda, a my od tej pory wierni czerwonym szlakowskazom, skręcamy w prawo. Rozpoczynamy trawers Krzemienia i Kopy Bukowskiej- szczytów, przez które ze względu na ochronę przyrody nie jest poprowadzony żaden szlak turystyczny. Trasa ta jest przepiękna. Po naszej prawej stronie opada głęboka dolina, która oddziela nas od Tarnicy, na której dopiero co byliśmy. Na zboczach Kopy Bukowskiej mijamy wychodnie skalne, które są idealnym miejscem, by na chwilę odpocząć i nacieszyć oczy pięknym krajobrazem.
Na Halicz docieramy po ok. 1,5 godzinie marszu z Tarnicy. Na wierzchołku znajduje się kilka ławek, gdzie można odpocząć. Jeśli tylko jest tu miejsce (w naszym przypadku było bardzo tłoczno) to warto przysiąść i podziwiać piękne widoki, jakie się stąd rozpościerają. Widoczna jest Tarnica, Szeroki Wierch i Kopa Bukowska. Na wschodzie i południu natomiast dojrzeć można ukraińskie szczyty, które wydają się być na wyciągnięcie ręki. Halicz to jedno z lepszych miejsc do podziwiania widoków w Bieszczadach. W pogodną noc podobno widać z niego nawet światła Lwowa.
Na Rozsypaniec i Przełęcz Bukowską
Z Halicza schodzimy na przełęcz, rozdzielającą go od Rozsypańca (1280 m n.p.m.). Tutaj czeka nas ostatnie podejście dzisiejszego dnia. Krótki odcinek do góry może zmęczyć nawet wytrawnego piechura. Wszystko wynagradzają jednak przepiękne widoki, jakie cały czas wokół nas się rozpościerają. Wchodząc na Rozsypańca musimy zmierzyć się z pokonaniem kilku wychodni skalnych. Nie jest to trudne, a na trasie tej radzą sobie bez problemu nawet małe dzieci. Po 30 minutach od Halicza meldujemy się na ostatnim dzisiaj szczycie, czyli Rozsypańcu. Z niego, mamy szczególnie przepiękny widok na Połoninę Bukowską z Kińczykiem Bukowskim (1251 m n.p.m.). Tam, jednak nie prowadzi żaden szlak turystyczny, więc pozostaje nam tylko i jedynie cieszyć oczy tą panoramą z pewnej odległości.
Zobacz także: Dwernik Kamień
Z Rozyspańca schodzimy w dół na Przełęcz Bukowską (1127 m n.p.m.). Zejście jest dość strome, co po przejściu kilkunastu kilometrów, może być już męczące. Na szczęście wszystko wynagradzają przepiękne widoki, jakie z zejścia rozpościerają się na Połoninę Bukowską. Na Przełęczy Bukowskiej znajduje się wiata turystyczna, a w jej pobliżu ekologiczna toaleta, w której za rozkład nieczystości odpowiadają dżdżownice. Ze szlaku warto odbić w lewo, w stronę polsko- ukraińskiej granicy. Znajduje się tutaj punkt widokowy, z którego można podziwiać piękne ukraińskie góry.
Kierunek Wołosate
Z Przełęczy Bukowskiej czeka na nas najbardziej nużący fragment całej trasy. To 7- kilometrowy odcinek szutrowo- asfaltowej drogi, który praktycznie pozbawiony jest jakichkolwiek widoków. Wzdłuż trasy znajdują się stacje drogi krzyżowej, której zwieńczeniem jest krzyż ulokowany na Przełęczy Bukowskiej. Przejście tego fragmentu zajmuje nam 1,5 godziny, po czym meldujemy się w Wołosatem. Wychodząc z lasu, warto spojrzeć w prawo, gdzie wyłania się piękny widok na Tarnicę. Delektując się tą panoramą, docieramy na parking, gdzie zostawiliśmy rano samochód. Teraz są tutaj ogromne tłumy turystów, a znalezienie wolnego miejsca parkingowego graniczy z cudem. Ponad 21- kilometrowa trasa zajęła nam nieco ponad 7 godzin. W jej czasie przeszliśmy naszym zdaniem najpiękniejszy szlak w całych Bieszczadach.
Jeśli znalazłeś na naszym blogu poszukiwane przez Ciebie informacje, kolejną inspirację na wycieczkę, czy odpowiedź na nurtujące Ciebie pytanie, to będziemy niezwykle wdzięczni, gdy wrzucisz nam napiwek do naszej blogowej świnki skarbonki (kliknij w poniższy obrazek). Dziękujemy!!!