Site icon www.manawpodrozy.pl

Soszów – szlak, mapa, schronisko [Beskid Śląski]

Soszów - szlak, mapa, schronisko [Beskid Śląski]
Na szczycie Soszowa (886 m n.p.m.)

Co robić w Wiśle, gdy do 13 mocno pada deszcz? Na popołudniową, jesienną wycieczkę proponujemy wybrać się na Soszów (886 m n.p.m.). Na naszym szlaku pojawi się urokliwe schronisko, a przy dobrych warunkach pogodowych będziemy mieli okazję podziwiać panoramę na Wielką Czantorię, Równicę, bądź na Trzy Kopce Wiślańskie.

Zaczynamy przy dolnej stacji wyciągu

Samochód parkujemy na parkingu zlokalizowanym przy dolnej stacji wyciągu krzesełkowego na Soszów. Jest tutaj pusto, ale pewnie w sezonie zimowym trudno jest znaleźć wolne miejsce. Pakujemy plecak, Tosię zawijamy do chusty i ruszamy zdobyć kolejny szczyt:) Na początku podążamy… w dół, by dotrzeć do zielonego szlaku, którym chcemy wędrować. Idziemy asfaltową, wąską drogą wzdłuż zabudowań. Dochodzimy do skrzyżowania z ulicą Soszowską i skręcamy w lewo. Tutaj pojawiają się pierwsze znaki zielone, a to oznacza, że jesteśmy na dobrej drodze, by zdobyć dzisiaj Soszów.

W drodze na Soszów- na zielonym szlaku
Jesień, wszędzie jesień!;)

Do polsko- czeskiej granicy.

Po porannych opadach deszczu nie ma już śladu, a nawet gdzieniegdzie przebijają się promienie słoneczne. Po kilkuset metrach wędrówki po asfaltowej drodze wkraczamy w leśny dukt. Wzrost natężenia drzew idzie w parze ze wzrostem nachylenia terenu. Powolnie i mozolnie wspinamy się ku granicy polsko- czeskiej. Z prawej strony otwiera nam się widok na Ustroń z charakterystycznymi budynkami sanatoryjnymi w kształcie piramid i lekko zamgloną Równicę. Widoki, jednak musimy zostawić z tyłu, by wędrować dalej ku górze. Po ok. 45 minutach osiągamy Przełęcz Beskidek (684 m n.p.m.), gdzie znajduje się skrzyżowanie szlaku zielonego, którym wędrowaliśmy ze szlakiem czerwonym (Głównym Szlakiem Beskidzkim). To właśnie ten drugi będzie nam teraz towarzyszył. 

Przyjemny szlak do schroniska na Soszowie- na GSB

Schronisko na Soszowie

Po stromym podejściu teraz czeka nas 2-kilometrowa miła wędrówka, aż do schroniska zlokalizowanego pod szczytem Soszowa Wielkiego. Mimo nienajlepszej pogody mija nas sporo turystów (głównie Czechów)- jak widać nie tylko nam deszczowa aura nie jest straszna. Ten odcinek jest bardzo przyjemny. Gdzieniegdzie tylko podchodzimy lekko pod górę, ale poza tym to idziemy prawie “po płaskim”, ciesząc oko otaczającymi nas jesiennymi barwami. 30 minut wędrówki w takiej scenerii i dochodzimy do górnej stacji wyciągu na Soszów (to kilkaset metrów niżej stoi nasz samochód).

Kilkaset metrów dalej znajduje się natomiast schronisko Soszów, które stoi w tym miejscu nieprzerwanie od 1932 roku! Dzięki temu należy do jednego z najstarszych schronisk w całych Beskidach. Tosia zarządza przerwę, więc wchodzimy do środka (P.S. Szkoda tylko, że schroniskowy sernik już się skończył:()

Zobacz także: Beskid Śląski- najpiękniejsze szlaki

Schronisko na Soszowie
Tosi schronisko przypadło do gustu:)

Zdobywamy szczyt Soszowa Wielkiego

Po kilkudziesięciu minutach odpoczynku i zregenerowaniu sił ruszamy by zdobyć Soszów Wielki- nasz główny cel dzisiejszego dnia. Szlakowskaz przed schroniskiem mówi nam, że przed nami 15 minut wędrówki. Niestety, niebo zasnuło się gęstymi chmurami i nadzieja zobaczenia pięknych widoków szybko się ulotniła. Mimo tego, że odcinek, którym teraz wędrujemy jest dość stromy to mija on nam bardzo szybko. Po 10 minutach do naszego górskiego CV możemy sobie dopisać po raz kolejny zdobycie Soszowa (Tosia po raz pierwszy:D).

Na horyzoncie gdzieniegdzie przebijają się górskie szczyty. Widać zarysy Wielkiej Czantorii czy Równicy, choć panorama widziana stąd bywa bardziej rozległa i obejmuje, m.in. najwyższe szczyty Beskidu Żywieckiego. My nie mamy takiego szczęścia, więc będzie trzeba tutaj znów wrócić (może, by wędrować GSB?). 

Widok na Równicę, spod szczytu Soszowa
W okolicy wierzchołka Soszowa

Wracamy na parking

Ze szczytu wracamy po własnych śladach, by znów dotrzeć pod schronisko. W tym miejscu wybieramy niebieski szlak, który doprowadzi nas prawie na sam parking. Trasa jest dość stroma, więc każdy krok stawiamy z dużą dozą ostrożności, zwłaszcza że niesiemy Tosię (a dokładniej Natalia niesie;)). Po wyjściu z lasu musimy wzmóc uwagę, by skręcić w lewo, w drogę którą dojdziemy bezpośrednio pod dolną stację wyciągu. Na sam koniec wycieczki, pogoda sprawia nam miłą niespodziankę, gdyż się rozpogadza i możemy zobaczyć Wielką Czantorię w pełnej krasie;) 

Na zejściu otworzył nam się widok na Wielką Czantorię

Jeśli znalazłeś na naszym blogu poszukiwane przez Ciebie informacje, kolejną inspirację na wycieczkę, czy odpowiedź na nurtujące Ciebie pytanie, to będziemy niezwykle wdzięczni, gdy wrzucisz nam napiwek do naszej blogowej świnki skarbonki (kliknij w poniższy obrazek). Dziękujemy!!!

Exit mobile version