Kościelec to jeden z najbardziej rozpoznawalnych tatrzańskich szczytów. Jego wierzchołek wznosi się na wysokość 2155 m n.p.m. i dumnie króluje nad Doliną Gąsienicową. To właśnie jego majestatyczną sylwetkę widzą turyści, którzy wkraczają na Halę Gąsienicową. Niezależnie od pory roku, widok ten za każdym razem zachwyca tak samo. Na Kościelec można wejść od strony Czarnego Stawu Gąsienicowego, bądź z tzw. Zielonej Doliny Gąsienicowej. My zabierzemy Was na wycieczkę tym drugim wariantem.
Pomysł na śniadanie? Kierunek Kościelec
Drugi dzień naszego pobytu w Zakopanem związany z XV Spotkaniem z Filmem Górskim rozpoczynamy bardzo szybko. Wstajemy o 5.30, gdyż chcieliśmy skorzystać z okazji, że jesteśmy tuż pod tatrzańskimi szczytami i zdobyć jeden z nich. Ze względu na to, że Natalia jeszcze nigdy nie była na Kościelec, to właśnie padło na niego.
Prognozy pogody mówią o deszczu w okolicach godziny 14, więc musimy się szybko uwijać, by zdążyć przed załamaniem pogody, a dodatkowo skorzystać jak najwięcej na festiwalu.
O godzinie 6, próbujemy w centrum Zakopanego „łapać” jakiegoś busa jadącego w kierunku Kuźnic, jednak niestety wszystkie podążają do Palenicy Białczańskiej. Dopiero, tuż przed Rondem Kuźnickim pojawia się ten, który nas podwozi te 2 kilometry pod górkę. Zawsze to trochę czasu zaoszczędzone:) Przy kasie TPN-u jesteśmy o 6.40, więc postanawiamy żwawo ruszyć do góry, by drugie śniadanie zjeść na szczycie Kościelca.
Jaworzynką, czy przez Boczań? Odwieczny dylemat w drodze na Kościelec
Odwieczne pytanie, które sobie zadajemy stojąc na rozwidleniu szlaków prowadzących na Przełęcz Między Kopami. Którędy iść? Tym razem postawiliśmy na Dolinę Jaworzynki. Początkowo łatwa trasa przebiega po dość płaskim terenie. Idziemy wzdłuż potoku o takim samym nazwie jak dolina przez który płynie, by wyjść na Polanę…. Jaworzynki. Znajduje się tutaj kilka pasterskich szałasów, a przed nami wyrasta Wielka Kopa Królowa, Mała Kopa Królowa i Kopa Magury, a pomiędzy nimi Przełęcz Między Kopami, która staje się naszym pierwszym celem.
Czytaj także: Hala Gąsienicowa- szlak
Szlak stromo do góry! Kierunek Kościelec
Po 15 minutach kończy się sielankowy trekking i zaczyna strome podejście do góry. Po kamiennych schodach wędrujemy do miejsca, skąd rozpościera się na prawdę ładna panorama na Kopę Magury. Wielu turystów tutaj już robi sobie pierwszą przerwę. My skręcamy w lewo, a następnie w prawo i kolejnymi schodami podążamy co raz wyżej. Dochodzimy do granicy lasu i pojawia się kosodrzewina.
Kamiennymi stopniami ułożonymi wśród niej docieramy na Przełęcz między Kopami. Czas? 50 minut… Wspominamy dawne czasy, gdy udało nam się tutaj dojść w niewiele ponad 40… Chyba czas wrócić do intensywniejszych treningów:) Z przełęczy możemy oglądać piękną panoramę na Giewont na zachodzie, Zakopane z Gubałówką, Babią Górę, Gorce i Jezioro Czorsztyńskie z Pieninami.
Brama do raju, czyli wchodzimy do Doliny Gąsienicowej
Po kilkudziesięcio minutowym stromym podejściu teraz ścieżka się znacznie wypłaszcza. Schodzimy nieznacznie w dół na Halę Gąsienicową, a przed nami wyrasta panorama, której żadnemu tatromaniakowi nie trzeba przedstawić. Wśród takich kolosów jak Świnica, Kozi Wierch, Granaty, nas interesuje ten jeden- majestatyczny wierzchołek Kościelca. Zwany polskim Matterhornem od zawsze robił na nas ogromne wrażenie. Gdy po raz pierwszy na niego spojrzałem, pomyślałem, że nie jest możliwe, aby tam wejść… Jak się okazało kilka lat później stanąłem na jego szczycie.
Przez Zieloną Dolinę Gąsienicową na Przełęcz Karb. Na Kościelec
Zostawiamy niebieski szlak, który dochodzi do schroniska Murowaniec, a wraz z żółtym i czarnym wędrujemy w kierunku Zielonego Stawu Gąsienicowego. Mijamy większe i mniejsze stawiki, które są charakterystycznym elementem tej doliny. Znajduje się ich tutaj aż 19! Dochodzimy do dolnej stacji wyciągu prowadzącego na Kasprowy Wierch, zostawiamy żółte znaki prowadzące na ten chyba najpopularniejszy szczyt w polskich Tatrach i czarnym szlakiem wchodzimy w głąb doliny.
Wygodnym chodnikiem docieramy nad Zielony Staw Gąsienicowym, gdzie spotyka nas niemiła niespodzianka pogodowa. Z nieba zaczyna padać najpierw mżawka, a następnie krople deszczu spadają z coraz większą intensywnością. Ubieramy kurtki i na szybko zmieniamy plany… Kościelec w taką pogodę wydaje się być bardzo niebezpieczny, w związku z tym wejdziemy tylko na Przełęcz Karb, a potem ruszymy ku Murowańcowi…. Tyle z planów. Popadało dosłownie 3 minuty, a następnie nad doliną zaświeciło Słońce. Jeszcze na szybko sprawdziliśmy prognozy pogody i okazało się, że mamy jeszcze 3-4 godziny bezdeszczowej aury. Po wyjściu na przełęcz Karb długo się nie zastanawialiśmy tylko ruszyliśmy na podbój pięknego Kościelca.
Kościelec!
Początkowo ścieżka na Kościelec z Przełęczy Karb nie jest trudna. Wiedzie przez kamienne stopnie, które stopniowo wznoszą ścieżkę ku górze. Po kolejnych 10 minutach czeka nas pierwsza większa trudność. To niewielki komin, który pokonujemy z łatwością. Chyba doświadczenie zebrane na via ferratach właśnie procentuje na tatrzańskich szlakach. Kolejno musimy przejść po płaskich płytach skalnych, które kilka ładnych lat temu wydawały mi się, miejscem „nie do przejścia”. Ile to się nastałem i zastanawiałem, gdzie postawić kolejny krok…. Jeszcze trochę kroków po kamiennych schodach, kilka stromych podejść, krótka „wspinaczka” tuż przed szczytem i możemy się cieszyć, że wspólnie zdobyliśmy kolejny z tatrzańskich szczytów:)
Kościelec- Fantastyczna panorama
Akurat jak weszliśmy na szczyt to schodziła z niego grupa chłopaków, dlatego szybko poprosiliśmy ich, żeby nam zrobili zdjęcie. Gdy oni opuścili wierzchołek zostaliśmy całkiem sami. Na horyzoncie nie było widać kolejnych, potencjalnych zdobywców szczytu, więc stan samotności miał się długo nie zmienić. Spoglądamy na przepiękną panoramę jaką oferuje nam Kościelec.
Najpiękniej wygląda oczywiście Orla Perć. Granaty, Kozi Wierch, Zawratowa Turnia robią na nas ogromne wrażenie… Z drugiej strony Świnica, Pośrednia Turnia, Kasprowy Wierch, a w oddali Małołączniak, Kopa Kondracka i Giewont również prezentują się okazale. W dole widzimy wszystkie Stawy Gąsienicowe, zarówno te położone w Zielonej jak i Czarnej Dolinie. Jemy obiecane drugie śniadanie i ruszamy w dół
A na szlakach ludzi co raz więcej…
Schodzimy na Przełęcz Karb co rusz zachwycając się krajobrazem jaki oferują nam Tatry. Świecące na tatrzańskimi graniami Słońce w połączeniu z ciemnymi chmurami nad Pogórzem Spiskim tworzą naprawdę niesamowity krajobraz. Po drodze mijamy całkiem sporo turystów. Może nie są to jakieś wielkie tłumy, ale te 20-30 osób minęliśmy na tak krótkim odcinku.
Na Przełęczy Karb postanowiliśmy, że wrócimy po własnych śladach do Kuźnic. Najpierw przez Zieloną Dolinę Gąsienicową, a następnie przez Halę Gąsienicową wędrujemy ku Przełęczy Między Kopami. Tutaj na szlaku co raz więcej ludzi. Niektórzy kompletnie nieprzygotowani do górskich wycieczek. Brak kurtki, plecaków, pożywienia… a przecież za 3 godziny ma naprawdę bardzo intensywnie padać deszcz…
Przez Jaworzynkę podążamy do Kuźnic. Jest po 11, a mimo niesprzyjających prognoz pogody do góry nadal idą turyści. My żwawym krokiem dochodzimy do Kuźnic. Jest godzina 12. Łapiemy busa do centrum Zakopanego i dzięki temu w szybki sposób meldujemy się na kolejnych prelekcjach w ramach Spotkania z Filmem Górskim. To był naprawdę bardzo udany poranek w polskich Tatrach:)
P.S. Ok. godziny 15 zaczął bardzo intensywnie padać deszcz, a opady utrzymały się do późnego wieczoru. Zastanawiamy się, w jaki sposób poradzili sobie turyści, którzy dopiero po 11 wychodzili z Kuźnic na Halę Gąsienicową bez żadnego ekwipunku…
Jeśli znalazłeś na naszym blogu poszukiwane przez Ciebie informacje, kolejną inspirację na wycieczkę, czy odpowiedź na nurtujące Ciebie pytanie, to będziemy niezwykle wdzięczni, gdy wrzucisz nam napiwek do naszej blogowej świnki skarbonki (kliknij w poniższy obrazek). Dziękujemy!!!