

Śnieżnik (1425 m n.p.m.) zdobywaliśmy już niejednokrotnie. Ruszaliśmy w kierunku jego wierzchołka zarówno z Międzygórza, Kletna, czy nawet z czeskiej Dolni Morava (więcej o tej wycieczce przeczytacie TUTAJ). Jednak nigdy nie zdobyliśmy go zimową porą. Pewnego styczniowego dnia postanowiliśmy, że szczyt tym razem osiągniemy z Kamienicy.

Zaczynamy w Kamienicy
To niewielka wieś położona w dolinie rzeki o takiej samej nazwie, pomiędzy Górami Bialskimi, a Masywem Śnieżnika. Wieś ta była popularna wśród niemieckich szlachciców w XIX w. Bywała tutaj Marianna Orańska, która uwielbiała wędrować po tych szlakach (więcej o szlaku i skałach Marianny Orańskiej przeczytacie TUTAJ). Po II wojnie światowej niestety została ona zapomniana. Do dzisiaj zamieszkuje ją zaledwie ok. 60 mieszkańców. Na szczęście znajduje się tutaj kilka pensjonatów, agroturystyk oraz wyciąg narciarski. To wszystko przyciąga w ten rejon turystów.
Korona Gór Polski– jak zdobyć wszystkie 28 szczytów?


Niebieskim szlakiem do schroniska na Śnieżniku
Na parkingu (zaznaczony na poniższej mapie) zlokalizowanym na samym końcu wsi meldujemy się tuż po godzinie 9. Jest mroźnie, termometr wskazuje 7 stopni poniżej zera, dlatego zbieramy się czym prędzej i wyruszamy na szlak. Odnajdujemy niebieski kolor, który ma nam towarzyszyć aż do schroniska na Hali Śnieżnickiej. Początkowo musimy wrócić się do wsi z parkingu, by zaraz skręcić w lewo i podążać w górę. Śniegu jak na styczeń jest naprawdę niewiele, może 10-15 centymetrów. Nad nami piętrzą się chmury, jednak przez nie, nieśmiało przebijają się promienie słoneczne. Daje to nadzieję na to, że przepiękna pogoda o jakiej mówiły prognozy pogody jednak będzie nam towarzyszyć w dalszej części dnia.

Porębek (898 m n.p.m.)
Na szczęście nie musimy długo czekać na poprawę pogody, gdyż tylko jak wyszliśmy powyżej chmur nad naszymi głowami królowało już tylko Słońce. W takich warunkach przyszło nam trawersować jeden ze szczytów zaliczanych do Korony Karkonoszy KZKG RP- Porębek (898 m n.p.m.). Na jego szczyt nie prowadzi żaden szlak turystyczny i niestety nie znaleźliśmy również żadnej nieoznakowanej ścieżki wiodącej na jego wierzchołek. Z tego względu zadowalamy się przejściem szlakiem znajdującym się najbliżej szczytu. Tutaj na naszej trasie pojawiają się również ślady wykonane specjalnie dla miłośników narciarstwa biegowego, o których nie niszczenie również i my zabiegamy;)

Gdzie ten szlak?!
Po trawersie szczytu Porąbka, wędrujemy szeroką wyratrakowaną ścieżką. No właśnie i taka ładna ścieżka zupełnie oszukała naszą czujność, gdyż szlak odbił w lewo, a my powędrowaliśmy dalej prosto (P.S. Udało nam się przez przypadek sfotografować miejsce, w którym popełniliśmy błąd, więc zerknijcie sobie poniżej, gdzie zachować większą czujność). Miło nam się rozmawiało, a do tego na horyzoncie wyłoniły się najwyższe szczyty Jeseników, więc zorientowanie, że szlak pozostawiliśmy z boku trochę nam zajęło. Jednak, jak to się mówi kto nie ma w głowie, ten ma w nogach… Z tym przysłowiem w głowie, z mapą w ręku i gps-em w telefonie postanowiliśmy nieoznakowanymi ścieżkami dotrzeć do szlaku, którym powinniśmy wędrować. Łatwo nie było, ale się udało. Po ponad 30 minutach torowania w śniegu, przedzierania się przez połamane drzewa jesteśmy tam, gdzie powinniśmy być dużo wcześniej, czyli na niebieskim szlaku.



WYBIERAJĄC SIĘ NA WYCIECZKI W GÓRY NIE ZAPOMNIJ O DODATKOWYM UBEZPIECZENIU, KTÓREGO KOSZT NA JEDEN DZIEŃ TO ZALEDWIE 2- 3 ZŁ! UBEZPIECZENIE TURYSTYCZNE MOŻESZ ZNALEŹĆ TUTAJ
Skrajem rezerwatu przyrody
Wskazania Mapy Turystycznej mówią nam, że do schroniska mamy jeszcze ponad 4 kilometry, więc patrząc na to, że wędrujemy już od ponad 2 godzin to zaczęliśmy sobie zdawać sprawę iż nasza wędrówka znacznie się wydłuży w porównaniu do tego, co zakładał pierwotny plan.
Dochodzimy do skraju rezerwatu przyrody Śnieżnik Kłodzki. Został on utworzony w 1965 roku w celu ochrony zarówno przedstawicieli flory jak i fauny, które ten teren zamieszkują. Do najwybitniejszych przedstawicieli należą fiołek sudecki, pierwiosnek wyniosły, bocian czarny, a także kozica alpejska. Teraz czeka nas wędrówka wzdłuż jego granicy. Z prawej naszej strony za to pojawiają się przepiękne widoki. Na pierwszym planie oczywiście wyłania się Czarna Góra (o wycieczce na jej szczyt przeczytacie TUTAJ), a w oddali Karkonosze z najwyższą Śnieżką. Po prawie 300 minutach wędrowania meldujemy się pod schroniskiem na Hali pod Śnieżnikiem (1215 m n.p.m.). Oznacza to, że czas ze szlakowskazu wydłużyliśmy aż o 40 minut.


Schronisko PTTK na Hali pod Śnieżnikiem
Schronisko to zostało wzniesione w 1871 r. z inicjatywy wcześniej wspomnianej Marianny Orańskiej w stylu szwajcarskim, dlatego przez długi czas (do lat 80. ubiegłego wieku) było nazywane Szwajcarką. Po II wojnie światowej obiekt znacznie podupadł i dopiero Zbigniew Fastnacht, po 1980 r. odrestaurował budynek i za te zasługi schronisko otrzymało jego imię. Po jego śmierci schroniskiem opiekuje się jego syn. Wchodzimy do schroniska, aby zjeść drugie śniadanie i wypić ciepłą herbatę. W środku tłumy, przede wszystkim narciarzy, z których większość nie jest zadowolona z warunków pogodowych, gdyż śniegu w Masywie Śnieżnika jest tak mało, że w niektórych miejscach odsłonięte są nawet kamienie. P.S. na schroniskowym termometrze temperatura 7 stopni na plusie, a to oznacza, że jest o 14 stopni cieplej niż w dolinach!

Jaskółcze Skały
Po krótkiej przerwie ruszamy ku szczytowi Śnieżnika. Podążamy za zielonymi znakami, które będą nam towarzyszyć teraz przez dłuższy czas. Wejście na szczyt ma nam zająć 25 minut, ale my postanawiamy uatrakcyjnić nieco naszą wycieczkę i zboczyć na Jaskółcze Skały (1305 m n.p.m.). Zejście na nie znajduje się przy rozwidleniu czerwonego i zielonego szlaku. Należy przy nim dosłownie zboczyć 15 metrów i cieszyć się przepięknym widokiem na Dolni Moravę. No chyba że dolinę spowija mgła to można oglądać otaczającą ją szczyty, w tym Trójmorski Wierch z wieżą widokową. Świetnie widoczna jest również wieża w obłokach, a także wznoszący się na horyzoncie Jerab. Na Jaskółczych Skałach można się rozmarzyć, stąd spędzamy tutaj dłuższą chwilę, ale jeśli tylko tutaj dotrzecie to zobaczycie, że powrócić na szlak nie jest łatwo;)


Na szczycie Śnieżnika
Wracamy na szlak, którym po 15 minutach dochodzimy na szczyt Śnieżnika. Tutaj tłumy turystów. Tak jak my, korzystają oni ze słonecznej i inwersyjnej pogody, która sprawia, że można podziwiać przepiękne widoki obejmujące Góry Opawskie, Rychlebskie i Jeseniki na wschodzie oraz Góry Bystrzyckie, Orlickie, Sowie i Karkonosze na zachodzie. Panorama obejmująca całe Sudety robi na nas ogromne wrażenie. Oj, bardzo żałujemy, że na wierzchołku nie ma już kamiennej wieży widokowej, która została wzniesiona w latach 1895-99. Niestety nie przetrwała ona próby czasu i po II wojnie światowej popadła w ruinę. Z tego względu nakazano jej wyburzenie w 1973 r. Do dzisiaj na szczycie znajdują się jej pozostałości.



Figura Słonia na Śnieżniku
Na szczycie spędzamy naprawdę dużo czasu. Nie możemy się nacieszyć widokami, które przyszło nam oglądać. Niestety musimy w końcu zadecydować o odwrocie i powolnym przemierzaniu w kierunku Kamienicy, gdzie zostawiliśmy samochód. Wybieramy zielony szlak, który przez Sadzonki (1230 m n.p.m.) poprowadzi nas do Głębokiej Jamy, gdzie będziemy musieli zmienić kolor szlak na żółty. Po drodze odbijamy na chwilę do symbolu Śnieżnika- figury Słonia. Została ona tutaj postawiona w 1932 roku przez członków grupy artystycznej Jescher, którzy byli zaprzyjaźnieni z gospodarzem schroniska Lichtenstein, którego fundamenty stoją tuż obok niej. Schronisko to zostało niestety rozebrane w 1971 r.

Z widokiem na Wysoki Jesionik
Wracamy na szlak i wędrujemy północnymi stokami Masywu Śnieżnika. Tutaj śniegu jakby więcej- jest on kopny i przez to marsz staje się bardziej męczący niż dotychczas. Po jakimś czasie orientujemy się, że wcale nie jesteśmy na zielonym szlaku, tylko na czeskim czerwonym! Szybkie sprawdzenie na mapę i okazuje się, że nie jest tak źle i nadrobimy niezbyt dużo metrów, by wrócić na właściwą ścieżkę. Na szczęście wszystko wynagradzają nam widoki. Przed sobą mamy morze mgieł, a nad nim Pradziada, Vysoką Holę, czy Seraka i Keprnik- po prostu bajka!

Wracamy do Kamienicy
Przy rozwidleniu szlaków wracamy znów na właściwy szlak (zielony), który wiedzie lasem i robi się coraz bardziej stromy. Na niedługim odcinku tracimy prawie 300 metrów wysokości! Docieramy do wcześniej wspomnianej Głębokiej Jamy (955 m n.p.m.) skąd żółtym szlakiem wędrujemy ku Kamienicy. Odcinek ten zajmuje nam ok. 40 minut. Początkowo jest stromo, ale im dalej tym ścieżka się coraz bardziej wypłaszcza i wiedzie wzdłuż potoku Kamienica. Przy samochodzie meldujemy się po ponad 6 godzinach spędzonych na szlaku. Śnieżnik zdobyliśmy po raz kolejny, ale znów zrobiliśmy to całkiem inną drogą niż wcześniej. Do tego te bajeczne widoki na szczycie! Trzeba to zobaczyć na własne oczy, by zrozumieć o czym mówimy! (a raczej piszemy:))))



Jeśli znalazłeś na naszym blogu poszukiwane przez Ciebie informacje, kolejną inspirację na wycieczkę, czy odpowiedź na nurtujące Ciebie pytanie, to będziemy niezwykle wdzięczni, gdy wrzucisz nam napiwek do naszej blogowej świnki skarbonki (kliknij w poniższy obrazek). Dziękujemy!!!
- Jakie jedzenie zabrać ze sobą w góry? - 1 czerwca 2023
- Luž- najwyższy szczyt Gór Łużyckich - 22 maja 2023
- Góry Łużyckie- co warto zobaczyć? - 21 maja 2023