Pomysł na niepogodę w Tatrach- Morskie Oko
Po wyczerpującym dniu, w którym weszliśmy na Starorobociański Wierch decydujemy się na wycieczkę w okolicach największego stawu w Tatrach- Morskie Oko. Początkowo planujemy, by po dojściu nad nie wybrać się ceprostradą w kierunku Wrót Chałbińskiego.
Niestety najpierw deszcz, a gdy odpoczywamy w schronisku, również śnieg nie daje za wygraną i na szybko musimy zmienić nasze plany. Decydujemy się wrócić na Palenicę Białczańską, skąd bardzo mało popularnym, niebieskim szlakiem udajemy się na Rusinową Polanę. Turystów tutaj nie spotykamy żadnych, a po 30 minutach od najbardziej zatłoczonego parkingu w Tatrach meldujemy się na Rusinowej Polanie.
Niestety widoków nie uraczymy, gdyż całą okolicę spowiła gęsta mgła. Jednak ku naszemu szczęściu otwarta jest bacówka z najlepszymi oscypkami na całym Podhalu (szczerze polecamy!:)).
Sanktuarium na Wiktorówkach
Nie możemy również pominąć zejścia na Wiktorówki, gdzie pijemy za to najlepszą herbatkę, jaką można dostać w Tatrach::). Sanktuarium Maryjne na Wiktorówkach to miejsce w Tatrach, do którego powracamy zawsze z wielką radością. Chociaż nie wiedzie tutaj żaden trudny szlak, a nawet niewprawiony turysta może spacerkiem dotrzeć do kaplicy w niecałą godzinę to przez większość roku jest tutaj po prostu pusto i cicho. Idealne miejsce do tego aby przemyśleć wiele spraw i powspominać osoby, których już nie ma wśród nas, a ich życie było mocno związane z górami.
Trochę z historii…
W miejscu, w którym stoi kaplica, przeszło 150 lat temu, pewnej młodej pasterce- Marysi objawiła się Piękna Pani, która obiecała jej odnalezienie zgubionych zwierząt w zamian za wypełnienie 3 poleceń: opuszczenie Rusinowej Polany ze względu na grożące jej niebezpieczeństwo oraz przypomnienie ludziom by nie grzeszyli i pokutowali za popełnione winy. Pasterz, którego młoda pasterka poinformowała o objawieniu powiesił na drzewie w tym miejscu obrazek, a następnie kapliczkę z figurką Matki Boskiej, do którego z czasem rozpoczęto pielgrzymowanie. Figura Matki Boskiej jest do dziś umieszczona w ołtarzu głównym kaplicy. Historia budowy kaplicy rozpoczyna się na początku XX w. Z biegiem lat była ona co raz bardziej rozbudowywana.
Zobacz także: Rohacze, czyli Orla Perć Tatr Zachodnich
Na co warto zwrócić uwagę?
Sam budynek kaplicy to piękny przykład architektury zakopiańskiej. Kaplica jest wybudowana na granitowej podmurówce i przykryta jest dwuspadowym dachem. Otoczona z dwóch stron krużgankami. W budynek kaplicy jest wbudowana kuchnia turystyczna, w której zawsze można liczyć na ciepłą herbatę. Tutaj również znajduje się pomieszczenie, w którym śpią duchowni. Aktualnie jest budowany budynek obok kaplicy, który będzie pełnił funkcje noclegowe. W okolicach kaplicy znajduje się również ściana, na której umieszczone są tablice upamiętniające zmarłych Ludzi Gór. Są tu upamiętnione osoby, które zginęły w górach lub były z nimi wyjątkowo związani.
Kierunek- Gęsia Szyja!
Po chwili odpoczynku ruszamy ostrym podejściem na Gęsią Szyję (1489 m n.p.m.). Te schody, chyba jeszcze nigdy nie dały nam w kość tak bardzo jak tego dnia. A to było już nasze czwarte podejście pod tą górę. Niestety utrudnieniem są opady deszczu, które są coraz silniejsze. Przechadzając się przez szczyt Gęsiej Szyi widoki są marne, nawet nie jest nam dane podziwianie pięknej grani Wołoszyna, na którą nieraz spoglądaliśmy zawiedzeni, że nie prowadzi tamtędy żaden szlak turystyczny. Schodząc przez Rówień Waksmundzką, Psią Trawkę ciągle brniemy w błocie, ale i tak zadowoleni po całodziennej wędrówce docieramy na Toporową Cyhrlę. Tutaj łapiemy autobus miejski, który zwozi nas do Zakopanego.
Może Cię zainteresuje? 10 szlaków dla początkujących w Tatrach
Jeśli znalazłeś na naszym blogu poszukiwane przez Ciebie informacje, kolejną inspirację na wycieczkę, czy odpowiedź na nurtujące Ciebie pytanie, to będziemy niezwykle wdzięczni, gdy wrzucisz nam napiwek do naszej blogowej świnki skarbonki (kliknij w poniższy obrazek). Dziękujemy!!!