Jak ubrać dziecko w góry? To kolejny dylemat, z jakim muszą zmagać się rodzice, którzy wraz ze swoimi pociechami planują wybrać się w góry. Kończy się to zazwyczaj na zabieraniu ze sobą dużej ilości ubrań, które kompletnie się nie przydają. Pocieszymy Was, my też tak zaczynaliśmy. Na wycieczkę zabieraliśmy naprawdę sporo ubrań Tosi. Zastanawialiśmy się, co jej założyć, by z jednej strony jej nie przegrzać, a z drugiej strony, by nie zmarzła. By uzyskać odpowiedź na te pytania, stosowaliśmy metodę prób i błędów, aż w końcu wypracowaliśmy pewien wzorzec, który sprawdzał się nam niezależnie od panujących warunków atmosferycznych. Wraz ze zmieniającymi się porami roku oraz dorastaniem Tosi musieliśmy go tylko nieznacznie modyfikować.
Trudne początki- Jak ubrać dziecko w góry?
Nasza Tosia urodziła się w lipcu. Stąd czas na pierwsze wędrówki, te krótsze i te nieco dalsze przypadł w sierpniu. Miesiąc ten był niezwykle ciepły i słoneczny. Na wycieczki wybieraliśmy się wczesnym rankiem, bądź późnym popołudniem. Wszystko po to, aby ochronić Tosię przed negatywnym oddziaływaniem promieniowania słonecznego, a także, by jej nie przegrzać. Początkowo ubieraliśmy ją w bawełniany bodziak i spodnie. Połączenie takiego zestawu z chustą i ciepłem naszego ciała okazało się fiaskiem. Mokra od potu była chusta, Tosia, my.
Właściwie taki scenariusz powtarzał się niezależnie od temperatury otoczenia. Nawet, zdjęcie spodni i pozostawienie Tosi w samym bodziaku na niewiele się zdało. Wiedzieliśmy, że chcąc nadal wędrować z niemowlakiem, musimy znaleźć jakieś skuteczne rozwiązanie tego problemu. Czytaliśmy, pytaliśmy, aż w końcu natrafiliśmy na wełnę! A dokładnie ubrania z niej wykonane!
Wełna to podstawa! Jak ubrać dziecko w góry?
Wełna- to słowo klucz! Na nasze problemy polecono nam ubrania z wełny- zarówno dla Tosi, jak i dla nas. Nie będziemy trzymać Was w niepewności. Takie rozwiązanie sprawdziło się w 100%! Skończyły się nasze problemy z przepoconymi ubraniami, przegrzewaniem dziecka i również zaburzeniem naszego komfortu termicznego.
Początkowo zainwestowaliśmy w wełniany bodziak, spodnie oraz cienką bluzkę. Taki zestaw wystarczył nam, by wyruszyć na szlak i przekonać się, że wełniane ubrania zdają egzamin. Kolejne wycieczki, na których korzystaliśmy z nich, pozwoliły nam utwierdzić się w przekonaniu, że ubrania z wełny pozostaną z nami na dłużej.
Dlaczego wełna jest taka wyjątkowa? Posiada wiele cennych właściwości, wśród których warto wymienić przede wszystkim:
- właściwości termoregulacyjne: wełna zimą nie “pozwala” na to, by ciało człowieka traciło swoje ciepło i zatrzymuje je przy powierzchni skóry. Latem natomiast warstwa wełnianych ubrań zapobiega przedostawaniu się cieplejszego powietrza do skóry, tym samym chroniąc organizm przed przegrzaniem;
- zdolność do pochłaniania wilgoci: wełna ma zdolność do pochłaniania wilgoci, w tym powstającego potu. Kolejną jej zaletą jest to, że pochłonięta woda odparowuje, a nie gromadzi się na jej powierzchni, jak w przypadku ubrań wykonanych z innych materiałów;
- ma zdolności samooczyszczające: jeśli nie są widoczne żadne oznaki zabrudzenia wymagające doczyszczenia, wówczas ubrania wykonane z wełny wystarczy tylko wietrzyć;
- ma właściwości ochronne przed promieniowaniem UV! Niezwykle istotna cecha, ze względu na delikatną skórę dziecka, która jest bardzo narażona na destrukcyjne działanie czynników zewnętrznych, w tym promieniowanie słoneczne. Co bardzo ważne, dzięki właściwościom termoregulacyjnym wełny, w słoneczny letni dzień ubraniami z niej wykonanymi możemy zasłonić prawie wszystkie części ciała, znacznie chroniąc je przed promieniowaniem UV;
Dzięki tym argumentom przekonaliśmy się do wełnianych ciuszków i stworzyliśmy podstawę ubioru dziecka na górskie wycieczki. Składa się na nią:
- wełniany bodziak, bądź bluzka z długim lub krótkim rękawem;
- wełniane spodnie;
Do tego zestawu, w zależności od pory roku i panujących aktualnie warunków dodajemy następujące elementy garderoby:
Lato:
- czapka z daszkiem zakrywająca dodatkowo kark;
- okulary przeciwsłoneczne;
W plecaku na wypadek załamania pogody zawsze mamy także:
- cienki wełniany kombinezon;
- osłonę na chustę/ nosidło, za którą u nas służy stara kurtka Natalii;
Gdy Tosia jeszcze nie chodziła, wystarczyło, że założyliśmy jej skarpetki. Nie korzystaliśmy w lecie z żadnych niechodków. Gdy zaczęła tuptać na własnych nóżkach, to zdecydowaliśmy się na skórzane buciki, w których było jej najwygodniej.
Wiosna/ Jesień:
- kombinezon wełniany: w zależności od temperatury powietrza wybieramy cienki, bądź grubszy kombinezon;
- osłona na chustę/ nosidło: jeśli pojawia się wiatr/deszcz to praktycznie cały czas dodatkowo osłaniamy Tosię przed tymi czynnikami atmosferycznymi;
- kominiarka, która zdecydowanie lepiej sprawdza się niż czapka;
- rękawiczki: tutaj niestety od samego początku mieliśmy duży problem, gdyż Tosia nam ciągle te rękawiczki zdejmowała. Rozwiązaniem okazała się bluza, której rękawy można zaciągnąć na dłonie;
- kombinezon wodoodporny i chroniący przed wiatrem zakładany na kombinezon wełniany w przypadku trudnych warunków atmosferycznych;
Zima:
- gruby dwuwarstwowy kombinezon wełniany;
- osłona na chustę/ nosidło: przy temperaturach powietrza w okolicach 0 stopni Celsjusza, wietrze i potencjalnych opadach śniegu to konieczny element garderoby;
- kominiarka, a przy niższych temperaturach dodatkowo zakładamy na nią czapkę lub kaptur;
- rękawiczki: w zimie stosujemy dwie pary zakładane jedna na drugą. Wszystko z tego względu, że Tosia kocha je ściągać, jak już wcześniej wspominaliśmy. Dlatego jak zdejmie jedne, to nim zareagujemy, pozostaje para numer dwa:)
- zimowe buty: gdy Tosia nie chodziła były to ocieplane niechodki, natomiast kiedy zaczęła stawiać samodzielne kroki, przerzuciliśmy się na gumowe, ocieplone buty, a potem na ocieplone buty skórzane. Poza tym, przy wyjątkowo niskich temperaturach świetnie sprawdzają się grube, wełniane damskie skarpetki, które można zaciągnąć aż po uda dziecka. Równie dobrze sprawdzają się zimowe łapawice, z którymi chętnie dzielimy się z Tosią;
- kombinezon wodoodporny i chroniący przed wiatrem zakładany na kombinezon wełniany właściwie w każdych warunkach w okresie zimowym (Tosia po wyjściu z nosidła kocha poleżeć sobie w śniegu, więc taki kombinezon jest dla nas zbawieniem!);
Oprócz powyższych rzeczy w plecaku zawsze znajduje się zapasowy zestaw ubrań. Co się na niego składa?
- wełniany bodziak;
- wełniane spodnie;
- wełniana bluza z długim rękawem;
Uwagi!
Pierwsza uwaga dotyczy naszej osłony na chustę/ nosidło. Stara kurtka, z której korzystaliśmy, pozwoliła nam zaoszczędzić pieniądze i była skuteczna. Jej minusem było jednak to, że co chwilę się nam zsuwała. Kombinowaliśmy z różnymi zaczepami do plecaka, naszej kurtki, itp, jednak było to uciążliwe. Z biegiem czasu raczej zdecydowalibyśmy się na zakup specjalnego, dedykowanego dla chust otulacza.
Jak ubrać starsze dziecko w góry?
Podstawa ubioru dziecka wraz z wiekiem ulegała tylko drobnym modyfikacją i dodaniu odpowiednich ubrań dostosowanego do wieku dziecka i umiejętności chodzenia.
Wełniane bodziaki zamieniliśmy na bluzki z krótkim bądź długim rękawem. Najczęściej jest to długi rękaw, nawet w cieplejsze dni ze względu na właściwości ochronne przed promieniowaniem UV. W garderobie dziecka nadal posiadamy wełniane spodnie, ale zakładamy je w chłodniejsze dni oraz w podróży samochodem. Zamiast nich zamiennie zakładamy jej spodnie trekkingowe, które można znaleźć w rozmiarze dla dzieci już w wieku 2-3 lat. Spodnie te są 2w1 co oznacza, że po odpięciu nogawek zmieniają się w krótkie spodenki. Kolejna zmiana w ubiorze starszego dziecka to buty. Zwracamy uwagę, aby podeszwa była trekkingowa, ale jednocześnie giętka. Na szczęście na rynku pojawia się coraz większy wybór butów trekkingowych dla dzieci w różnym przedziale cenowym!
Ubiór w góry dla starszego dziecka możemy już śmiało porównać do naszej zasady ubierania na cebulkę, o której przeczytacie w naszym wpisie. Dlatego kolejną ważną zmianą jest kurtka przeciwdeszczowa. Najważniejsze, żeby miała dobre właściwości wodoodporne, wiatroszczelne a przy tym oddychające. Taką kurtkę używamy dla dziecka nawet w cieplejsze dni w zimie z dodatkiem wełnianego polara pod spód.
Jeśli chodzi o zimę wspomnimy o naszych dwóch rozwiązaniach. Pierwszy to oczywiście kombinezon zimowy sprawdza się najlepiej pod względem ochrony dziecka przed utratą ciepłą i przypadkowemu odsłonięciu plecków jak to bywa czasami w przypadku kurtki. Przy wyborze najlepiej kierować się nie tylko parametrami, ale należy zwrócić uwagę, aby kombinezon nie krępował ruchów dziecka. Jednak nie jest to zawsze najlepsze rozwiązanie! Przy odpieluchowywaniu naszej córki najlepiej sprawdzał nam się komplet z dwóch części, dłuższej kurtki i spodni. Będą w podróży czy na szlaku nie zawsze jest możliwość skorzystania z toalety w pomieszczeniu. Rozbierania i ponowne ubieranie dziecka w kombinezonie bywa długotrwałe i męczące dla obu stron, czego nie można powiedzieć o komplecie dwuczęściowym. My od pewnego czasu używamy właśnie takiego kompletu. Świetnie sprawdza nam się kurtka od polskiej firmy miapka. To softshell dla dziecka z dopinanym panelem, który zapobiega podnoszeniu się kurtki do góry podczas zabawy. Przydatne również podczas noszenia dziecka w nosidle. Dzięki temu patentowi kurtka cały czas zakrywa plecki dziecka.
Ile zestawów ubrań wełnianych posiadamy?
Wełniane ubrania są dość drogie, więc na tym polu nie szalejemy i ograniczamy się do minimum. Na każdy rozmiar mieliśmy maksymalnie 2-3 zestawy ubranek. Do tego jeden kombinezon cienki i jeden dwuwarstwowy grubszy. Oba kombinezony kupiliśmy o rozmiar większe z podwijanymi ściągaczami dlatego korzystaliśmy z nich przez dwa sezony! Tyle nam wystarcza, by wybierać się na cotygodniowe wycieczki, czy wyjechać na tydzień w góry. Tak jak Wam wspomnieliśmy, wełna się nie brudzi, więc po jednym aktywnym dniu wystarczy wystawić ją do wywietrzenia i spokojnie można ubierać na następny dzień.
Zobacz także: Gdzie w góry z dzieckiem?
Gdzie kupujemy wełniane ubrania? Jak ubrać dziecko na wycieczkę w góry?
Tak jak już wspomnieliśmy, największym minusem wełnianych ubrań jest ich cena. Niestety nowe kosztują bardzo dużo i kupowanie ich dla ciągle rosnącego dziecka jest niemałym wydatkiem. My znaleźliśmy złoty środek na ten problem, którym jest kupowanie używanych ubrań wełnianych.
Gdzie ich szukać? Po pierwsze na popularnych portalach aukcyjnych, jak Vinted, czy OLX. Po drugie na grupach sprzedażowych na Facebooku, gdzie czasami trzeba się wykazać nie lada refleksem, by coś zakupić (ubrania potrafią się sprzedać po kilku sekundach od publikacji ogłoszenia sprzedaży). Po trzecie w sklepach z używaną odzieżą (w nich jednak trzeba spędzić naprawdę sporo czasu, by wyszukać ubranie dla dziecka z satysfakcjonującym nas składem).
Wszystkie te metody są dość czasochłonne i nie zawsze udaje się znaleźć to, czego akurat potrzebujemy. Stąd należy wykazać się dużą dozą cierpliwości, jednak na korzyść jest zaoszczędzenie sporych ilości pieniędzy (przy zakupie 2-3 zestawów ubranek jednego rozmiaru nawet kilkaset złotych!).
Drugą zaletą oprócz dużych oszczędności jest to, że sprzedawane w ten sposób ubrania zazwyczaj nie są w żaden sposób uszkodzone ani zabrudzone.
Pozostałą odzież jak kurtki, kombinezony, okulary też warto szukać z drugiej ręki. Należy jednak pamiętać aby przed zakupem spytać o sposób pielęgnacji ubrań. Pamiętajcie, że oddychająca odzież z właściwościami wodoodpornymi wymaga odpowiedniej pielęgnacji w specjalnych środkach do odzieży sportowej.
Pampersy! Czyli o sztuce przebieranie dziecku pieluszki na górskiej wycieczce
Przechodzimy do tematu, który budzi ogromne emocje i rodzi mnóstwo zapytań wśród rodziców, którzy planują wyruszyć na górski szlak ze swoimi pociechami. Jak sobie radzimy ze zmianą pieluszki?!
Zaczniemy od tego, że od narodzin Tosi stosowaliśmy pieluchy wielorazowe. Jednak, po kilku wypadach w góry zdecydowaliśmy, że na górskich wycieczkach nie będziemy z nich korzystać, gdyż zajmują sporo miejsca i są po prostu ciężkie. Pampersy jednorazowe są zdecydowanie lżejsze, co przeważyło na ich korzyść podczas naszych wycieczek. Oczywiście oprócz pampersów nieodłącznym elementem wyposażenia naszego plecaka są także nawilżane chusteczki.
No dobra, to jak to jest z przebieraniem dziecka na górskim szlaku?
Najłatwiej jest oczywiście w okresie, gdy temperatury powietrza pozwalają bez żadnych wątpliwości położyć dziecko na kocyku (bądź innym podłożu), rozebrać i po prostu przebrać jak na zwykłym przewijaku. Problem rodzi się dopiero wówczas, gdy temperatura spada, pojawia się wiatr, czy jakieś opady. Jakie wówczas stosujemy rozwiązania? Po pierwsze szukamy miejsc, w których możemy się schować i przebrać Tosię w cieple.
Oczywiście chodzi tutaj o schroniska turystyczne, ale i o wszelkiego rodzaju chatki, czy nawet restauracje, bo takie też na szlaku się trafiają. Jeśli żaden z tego typu obiektów nie pojawia się na naszej drodze, to na drugim naszym wyborem są wszelkiego rodzaju wiaty turystyczne. Może podwyższają one temperaturę powietrza niewiele, ale są świetną ochroną przed wiatrem i opadami atmosferycznymi.
Okej, po wyborze miejsca na przebranie najważniejszym założeniem jest to, by zrobić to SZYBKO! Dlatego, przygotowujemy sobie chusteczki, które ogrzewamy w dłoniach, rozkładamy pampersa, i szykujemy podkładki termoizolacyjne od podłoża.
Może Cię zainteresuje? W góry z niemowlakiem. Jak się przygotować?
Tutaj także wspomnimy Wam o rozwiązaniu, które nam się idealnie sprawdziło. Bodziaka zapinamy na spodnie, a nie pod spodnie! Dlaczego? A no dlatego, że jak chcemy szybko zapiąć bodziaka, to zazwyczaj akurat nie możemy trafić w te małe guziczki i cały proces się przeciąga. Dlatego zdecydowanie łatwiej się zapina bodziaka, gdy Tosia ma już założone spodnie. Tym samym nie narażamy dziecka na długie wietrzenie pupy.
Drugim naszym rozwiązaniem, które okazuje się niezwykle skuteczne, jest pomysł włożenia Tosi na czas przebierania do zapiętej kurtki. Nam tutaj pomaga kurtka, która stanowi jednocześnie otulacz na nosidło. Zapewne pomysł ten nie sprawdza się na początku Waszej przygody z rodzicielstwem, gdyż wszystkie ruchy w czasie wymiany pampersa trzeba wykonywać “na czuja”. Jednak po jakimś czasie, po nabraniu pewności siebie i automatyzacji ruchów, taka zmiana pampersa, gdy dziecko znajduje się pod zapiętą kurtką, nie powinno stanowić żadnej trudności.
Te nasze rozwiązania pozwoliły nam właściwie bez żadnych problemów przebierać Tosię w różnych warunkach w sposób sprawny i komfortowy zarówno dla niej jak i dla nas.
Nieodłącznym elementem wyposażenia naszego plecaka jest także woreczek na zużyte pampersy. My wybraliśmy worek wielorazowy, który bez problemu można w razie potrzeby prać.
Jeśli znalazłeś na naszym blogu poszukiwane przez Ciebie informacje, kolejną inspirację na wycieczkę, czy odpowiedź na nurtujące Ciebie pytanie, to będziemy niezwykle wdzięczni, gdy wrzucisz nam napiwek do naszej blogowej świnki skarbonki (kliknij w poniższy obrazek). Dziękujemy!!!